piątek, 20 marca 2015

Rozdział 2

Hey, I'm feeling tired.
My time, is gone today.
You flirt with suicide.
Sometimes, that's ok.
Do what others say.
I'm here, standing hollow.
Falling away from me.
Falling away from me. 
Kto mógłby pomyśleć? Że osoba taka jak ja. Aspołeczna, anty-anty jak mawia moja mama, może tak doskonale odnaleźć się w towarzystwie kilku kolegów swojego kumpla i całkiem obcych chłopaków z takiego kraju jakim są Niemcy. Tak odległego mi i wręcz znienawidzonego. Nawet nie wiadomo za co. Po prostu, nie bo nie. Nie lubię tego kraju, bo tak i już. 
-No perełko, a może zdradzisz nam gdzie będziesz grać w następnym sezonie, bo rozmawiamy tylko o skokach, o Tomasie* Hilde i przygodach pana S.**
-Wracając do wyboru klubu to my zapraszamy do Monachium!- Powiedział rozentuzjazmowany Kraus. 
-Monachium to świetne miejsce, a my chętnie zostaniemy Twoimi tłumaczami, pokażemy Ci miasto, wszystko co chcesz, tylko nie w trakcie naszego sezonu.-Powiedział już podpity Wank.
-Oczywiście.- Powiedziałam prawie krztusząc się kawałkiem zimnej już hawajskiej pizzy. -Problem w tym, że to nie jest język zresztą nie mam motywacji, ani chęci. 
- Och kochana motywacje i chęci to my Ci pomożemy znaleźć jak tylko przybędziesz do Monachium!- Odezwał się uradowany Severin. 
Co jak co, ale po nim to się nie spodziewałam takiego wybuchu entuzjazmu. 
-Chyba ja nie chcę nawet szukać tej motywacji, albo chęci. -Powiedziałam,a chłopacy się zaśmiali. 
-Zaraz! Czyżby coś Ci w nas nie pasowało?! Jak to możliwe!?- Mruknął Wellinger. 
-Nie wszyściutko z Wami w porządku po prostu ja jestem niestabilna emocjonalnie! Znaczy jestem stabilnie niestabilna, ale nie mówmy o tym. Jesteście najlepszą nacją.
-A kto mówił ostatnio o....-Zaczął Żyła. 
-Zamknij się Piotrek! Chyba, że chcesz, żebym powiedziała Justynie jak to niby płot z Murańką malowałeś. 
-Kochana płot to z Klimkiem miał Janek malować, ja się z Justysią pokłóciłem. 
-To jej powiem jak odreagowywałeś. Zadowolona nie będzie, więc milcz. Powiedzmy, że to będzie nasz sekret.-Mrugnęłam do Piotrka. 
-Aaaa! Teraz kumam! Taki jak Twój i Zniszczoła, że kupujesz spodnie na dziecięcym dziale?-Zapytał, a każdy wybuchnął śmiechem.
Moje policzki natychmiast zrobiły się czerwone, a ja posłałam morderczy wzrok Olkowi. 
-To nie moja wina,że nie urosłam.- Zaskomlałam.
-No jasne, że nie! Ale spodnie na dziecięcym!-Zaśmiał się Ziobro.
-Ej....To tylko raz. Bo były akurat na 164, a ja przeszłam 2 razy całą galerię i żadnych odpowiednich nie znalazłam. 
-Jasne, jasne.- Nadal się śmiali. 
****
-Własna matka Ci tak powiedziała. 
-Ale ona nie powiedziała tego w takim kontekście!-Powiedziałam.
-Tak, a w jakim? Twoja matka sama powiedziała,że jak się zaczniesz już z kim spotykać to musi być jakiś szaleniec, wariat i mieć nierówno pod sufitem. -Powiedział Olek.
-Ona to powiedziała,że mi jest potrzebny ktoś tak stuknięty i spontaniczny jak ja, czy ty serio myślisz, że moja matka powiedziałaby to w kontekście,że potrzebuje jakiegoś chłopaka z psychiatryka, bo tylko on byłby w stanie ze mną wytrzymać? 
-No wiesz, ludzie kłamią. -Dodał Klimek. 
-Wiem, mama powiedziała mi raz gdy miałam 4 lata, że jak będę pić mleko to będę taka duża jak chłopcy i co? Mam 164 cm. 
-No to okłamała Cię ponownie z tym, że mówiąc wtedy jaki chłopak z tobą wytrzyma wcale nie miała nikogo psychicznego na myśli.-Powiedział Dawid, a wszyscy znowu zaczęli się śmiać.
***
Wieczór, a właściwie noc minęła na żartach i różnego rodzaju pogawędkach. Chłopacy wyszli ode mnie po 3. Zostawiając z niezłym bałaganem i przytulając po kolei. Z wszystkimi złapałam dobry kontakt zwłaszcza z Wankiem, Wellingerem i Krausem.
_______________________________________________________________
Badabum! Badabom! Jestem! Wybaczcie,że tak długo, ale nie mam natchnienia i ten rozdział nie jest dobry, ale chciałam coś dodać na jakimś blogu.Prawda jest taka,że do końca kwietnia moja obecność na blogerze będzie znikoma,bo teraz mam mnóstwo spraw, ale potem obiecuję,że cała aktywność wzrośnie i wróci do takiej formy jaką prezentowała chociażby w listopadzie, albo grudniu. Następny postaram się, żeby był dłuższy i lepszy, bo gorszego dna niż to chyba już napisać nie można.  Następny nie wiem kiedy, bo natłok spraw,ale obiecuję w maju wszystko się poprawi! Oczywiście coś przed majem jeszcze tu dodam!







*Tak wiem, że Tomas to nie jest imię Toma Hilde, ale tak mówi na niego pewien "ulubiony" polski komentator, który uparcie twierdzi, że Tom to Tomas. Nie mogłam Sobie tego darować. 
**Pan S.  ulubiony polski komentator wszystkich, który słynie z niebywałej wręcz unikatowej wymowy nazwisk i imion skoczków narciarskich oraz ma niezwykłe poczucie humoru i świetne żarciki.

4 komentarze:

  1. A wcale że nie dno :D bardzo fajny rozdział xD niecierpliwie czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy rozdział :D Tylko czemu taki krótki? :(
    I coś mi się wydaje, że ona jednak zdecyduje się na to Monachium ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Buziaki, Nikki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojawiam się znikąd i zostaję na 100%. Od razu mi się spodobała ta historia, szczególnie ze względu na unikatowe poczucie humoru. Więc naprawdę nie mam pojęcia, czemu tak na nie narzekasz. Czekam na nowe wybuchowe rozdziały.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Tylko czemu taki krótki?
    Na poprawę humoru idealny :D
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam i weny ;**

    OdpowiedzUsuń